wtorek, 20 czerwca 2017

rozdział 3



Severus
 Po trzech tygodniach miał już dość. Mimo, że nadal był strasznie słaby chciał już wrócić do szkoły i nie obchodziło go, że nie był w stanie przejść samodzielnie więcej niż 30 m czy ustać w miejscu bez podpierania się przez 5 minut. W przeciągu trzech tygodni zdążył odegnać od siebie 17 pielęgniarzy twierdząc, że nie powierzy opieki nad sobą w ręce tych półgłowków. Po św. Mungu krążyły plotki o powrocie potwora z lochów, bohatera wojennego,którego jednocześnie podziwiali a jednocześnie się bali. Mógł więc pozwolić sobie na mieszanie wszystkich z błotem i to dawało mu odrobinę rozrywki. Chwilę wcześniej przyszła do niego Minerwa i od kilku minut wsłuchiwał się w jej wywody
- Jak mogłeś przegonić kolejnych 3 pielęgniarzy? Przecież medycy nie będą uraczać cię swoja obecnością tyko po to by podać ci eliksiry.
- Wszyscy pielęgniarze to ameby intelektualne, którym nigdy nie powierzyłbym swojego jakże "cennego" życia - prychną. - Chociaż magomedycy wcale nie lepsi. Nie wiem co za palant przepuścił ich przez egzamin zawodowy z eliksirów. Gdyby wypuścili mnie już wynalazłbym eliksir, który spowodowałby zamknięcie się tych paskudnych ran a tak to muszę leżeć czując się jak inferius z którego wypływają resztki jakże cennego płynu jakim jest krew
- Skąd pewność, że udałoby ci się dokonać czegoś czego od prawie czterech miesięcy próbują dokonać wykwalifikowani magomedycy?
-A chociażby stąd, że ci " wykwalifikowani" magomedycy są skończonymi palantami, mieszającymi przypadkowe składniki z nadzieją, że uważą coś co mnie nie zabije a przynajmniej odrobinę pomoże. Póki co czterokrotnie omal nie posłali mnie do grobu podając źle uważone eliksiry. Całe szczęście, że skapnąłem się w porę. Poza tym jad Nagini przesiąknięty był czarną magią a moim skromnym zdaniem  ta banda przygłupów nie ma o niej zielonego pojęcia. Antidotum, które uważyłem na prędce wynalazłem niecałe pół godziny przed atakiem co uchroniło moje narządy wewnętrzne przed jego zgubnymi skutkami. Dało mi to dużo więcej niż wszystkie eliksiry razem wzięte w trakcie ostatnich czterech miesięcy. Wystarczyłoby mi kilka dni by stworzyć eliksir, który by mi pomógł a jak wiadomo w szpitalu nie mam ku temu warunków.
- I myślisz, że pozwolą ci opuścić szpital w momencie gdy musisz mieć uzupełniana krew średnio co 3 godziny, a to tylko po to, że chcesz się pobawić eliksirami? Nie jestes w stanie sam uzupełnić sobie krwi  więc potrzebowałbyś opieki a uwierz, że trudno sie szuka opiekunki dla kogoś kto według społeczności czarodziejów jest uznawany za osobę, która zginęła w obronie Chłopca Który Przeżył.
- Lepiej zginąć w jego obronie niż w obronie Voldemorta więc i tak poszłoby dużo łatwiej - zauważył. - A co z naszą "wielką trójcą"? Wątpie by byli zdumieni gdy się dowiedzą, że jednak przeżyłem. Z Potterem i tak muszę porozmawiać więc kilka godzin spędzonych z nim mi nie zaszkodzi, a może nawiąże się między nami jakaś nić porozumienia (chociaż z drugiej strony cudotwórcą nie jestem i w cuda nie wierzę), Weasley to ćwierćmózg ale da radę rzucić sanguisa* by uzupełnić mi krew, panna Granger być może jest trochę irytujaca ale ma łeb na karku i może mi pomóc w uważeniu antidotum.
-Ależ Severusie, oni mają na głowach OWTMy!!! Muszą chodzic na zajęcia, poza tym nie możesz wysługiwać się uczniami.
-OWTMy nie są problemem. Wydaje mi się że moje umiejętności w każdej z dziedzin sprawdzanych na OWTMach poza wróżbiarstwem są na tyle wysokie by przygotować ich na Wybitny. Uważam również, że lekcje całkowicie indywidualne pozwolą im opuścić szkołe względnie bez większego zamieszania wśród uczniów. Musze mieć na nich oko bo Kingsley dobija się do mnie z prośbą o spotkanie z Potterem. Osobiście uważam, że jednak powinien z tym trochę poczekać i najpierw zbudować sobie uznanie na zasługach nie na chłopcu. Nie sądzę również żeby dobitne wspominanie ostatniej bitwy było dla nich dobre. Muszą przeboleć straty, gdy to zrobią sami będą chcieli opowiedzieć o niej i o poległych by uczcić ich i nie odesłać w zapomnienie
-Bredzisz Snape. To nie w twoim stylu.
-Staram się stąd wydostać i jeśli będzie się to wiązało ze znoszeniem Pottera, Weasleya i Granger to zniose to. Lepiej czy gorzej ale to zniosę. Poza tym pewnie na moim biurku piętrzą się papiery dotyczące szkoły, sprawy do pozałatwiania, których na pewno nie będzie ubywać i jeśli się tym nie zajmę w przeciągu tygodnia nigdy tego nie skończę.
- O to już jest Snape, może nie stuprocentowy ale takie 89%.
-Nie jestem spirytusem by liczyć procenty.- sykną.- Więc jak? Zgadzasz się ze swoim PRZEŁOŻONYM czy od razu organizujesz bunt? - spytał z kpina w głosie.
- Ufam, że Dumbledore wiedział co robi wyznaczając cie na swojego następce. Ufam też, że ty wiesz co chcesz zrobić ale uważam, że najpierw powinniśmy spytać się tej trójki co o tym myślą oraz medyka prowadzącego czy pod pewnymi warunkami zgodzi się cię wypuścić.
- Zwykły imperius wystarczy - mrukną pod nosem. Minerwa spojrzała naniego gniewnie. Jeszcze tego mu brakowało, żeby kobieta, która jest nauczycielką w JEGO szkole robiła muwyrzuty za jego czarny humor. Wiedział, że medyk się zgodzi bo w przeciągu tych trzech tygodni zraził do siebie tylu ludzi, że wszyscy mieli go serdecznie dosyć a tak się składało, że większa część personelu szpitalnego to byli jego uczniowie, którzy wiedzieli że ze Snapem się nie dyskutuje.
-Dobra, niech ci będzie. Spytaj się ich i jak będziesz cokolwiek wiedziała daj mi znać. I możesz przy okazji poinformować uczniów o tym, że koszmar z lochów zmartwychwstał . Nie chcę serii zawałów na widok mojej jakże przystojnej osoby.
-Ok. Jesteś świadomy, że póki nie uda się zamknąć twoich ran będziesz musiał poruszać się na wózku? Stracisz swoją reputację. Już nie będziesz przerażającym nietoperzem z lochów. Jak ty to przebolejesz?
- Zapewniam, że na wózku inwalidzkim potrafię być równie przerażającym nietoperzem co bez niego.- odparował z błyskiem w oku. Wiedział co zrobić by nie wzbudzać wśród uczniów współczucia  i zamierzał wcielić swój "plan" w życie.
Hermiona
 W przeciągu ostatnich trzech tygodni zdążyła się przekonać, że ostatni rok w Hogwarcie jest przeznaczony w dużej mierze na pracę samodzielną. Mieli naprawde niewiele godzin lekcyjnych w porównaniu z latami poprzednimi. Ona sama pomimo, że miała więcej przedmiotów niż chłopcy, miała po 3 lekcję dziennie ( 3 godzinne bloki z przedmiotów: eliksiry, zaklęcia, transmutacja, starożytne runy i numerologia), co dawało 15 godzin zajęć tygodniowo. Żałował, że nie mogła wybrać większej ilości przedmiotów ale na OWTMach można było zdawać maksymalnie 5 przedmiotów ( minimalnie 2 ale na to wbew pozorom nie zdecydowali się jej przyjaciele, oboje wybrali 4 przedmioty tj. eliksiry, zaklęcia,  obronę przed czarną magią oraz transmutację). Dzięki niewielkiej liczbie godzin wyrabiała się z pracami domowymi, powtórkami i zostawało jej mnóstwo czasu, który mogła poświęcić swojemu chrześniakowi. Ted obecnie, z powodu pełni spędzał niemal cały czas z którymś z całej trójki. Bardzo często chłopcem zajmował się jego chrzestny. Oczywiście gdy tylko nie znikał gdzieś z Ginny. Dzień wcześniej chłopiec spędził popołudnie oglądając jak Harry wypróbowywał swoją nową Błyskawicę 01, którą kupił z powodu utraty starej miotły podczas przenosin z domu swojej ciotki. Mały radośnie się wiercił za każdym razem gdy Harry przelatywał koło nich. Gdy zaczęło się ściemniać Harry porwał chrześniaka i poszybował z małym ponad murami Hogwartu. Młodemu bardzo się to podobało, na początku Hermiona bała się o chłopca ale po chwili stwierdziła, że Harry świetnie lata i nie pozwoliłby by jego chrześniakowi stała się jakaś krzywda.
  Właśnie siedziała z Tedem na kolanach i czytała mu książkę ( "Podstawy transmutacji cz.6" ale małemu najwyraźniej to w niczym nie przeszkadzało bo śmiał się radośnie). Zastanawiała się czy nie wysłać listu do Norygdy gdy do ich kwater wparował srebrny kot. Patronus przemówił głosem Minerwy McGonagall
-Kochani, proszę byście jak najszybciej przyszli do mojego gabinetu- i rozpłyną się w powietrzu.
 Hermiona wzięła młodego Lupina na ręce i po drodze zgarnęła Rona, który wracał z sowiarni ( praktycznie codziennie pisał  siedmiostronnicowe listy do Lavender) oraz Harrego, który zaszył się z Ginny w sali do transmutacji. Po niecałych 20 minutach stanęli w gabinecie opiekunki Gryffindoru.
- Ciesze się, że już jesteście. O, macie ze sobą Teda. Chodź do babci maleńki.- wzięła młodego na ręce i zaczęła się z nim miziać ( bez skojarzeń rzecz jasna). Hermiona pomyślała, że rozsądniej było zostawić małego na godzinę pod opieką skrzata domowego. Po dłuższej chwili Lupin zakomunikował, że chce wrócić do Hermiony ( tj.zaczą się wiercić i wyrywać w jej stronę). Gdy nauczycielka oddała Teda mogła im przekazać informacje jakie przyniosła ze szpitala.
- Zapewne wraz z innymi uczniami zastanawialiście się dlaczego nie został wybrany nowy dyrektor. Wbrew pozorom powód jest dziecinnie prosty. Poprzedni dyrektor żyje i ma się dobrze. No dobra, nie do końca i to jest właśnie moja sprawa do was. -spojrzała na zebranych. Harry lekko się uśmiechną, Ron wyglądał na delikatnie zdezorientowanego ( mniej więcej tak delikatnie jak po oberwaniu tłuczkiem w głowę) a Hermiona wyglądała tak, jakby nie było to dla niej nic nowego
-A...a....ale jak? - wydusił z siebie Ron
- Severus podejrzewał, że Voldemort będzie chciał go wykończyć. Na pół godziny przed spotkaniem z Czarnym Panem próbował uwarzyć antidotum na jad Nagini. Jak wiecie już raz mu się to udało, dzięki czemu Ron twój tata jest do dzisiaj wśród żywych. Od czasu tamtego ataku Tom modyfikował ten jad na wiele sposobów jednak Severusowi udało się uchronić narządy przed jego zgubnymi skutkami, nie zdąrzył jednak dokończyć antidotum i rany na jego ciele nie chcą się zasklepić. Traci dużo krwi i musi mieć ją uzupełnianą co 3 godziny. Chce wrócić do szkoły by ukończyć antidotum by w końcu wrócić do pełnej sprawności. Potrzebuje jednak pomocy i zaproponował wasza trójkę. rzecz jasna zadeklarował, że osobiście będzie was przygotowywał do OWTMów i ma ku temu kompetencje większe niż niejeden nauczyciel w tej szkole, jednak decyzja należy do was.
 Przyjaciele spojrzeli po sobie. Hermiona nieśmiało skinęła głową na Harrego. Chłopak wyprostowa się i odpowiedział.
- Uważam, że po tym wszystkim co dla nas zrobił nie moglibyśmy mu odmówić, a nawet jeśli to żadne z nas by tego nie zrobiło. Będziemy zaszczyceni mogąc pomóc.
-Bardzo wam dziękuję. Severusowi trzeba będzie co trzy godziny uzupełniac krew i czyścić bandaże. Zaklęcie czyszczące znacie, uzupełniającego krew nauczę was jutro o 14:00. Nie spóźnijcie się. Dyrektor wróci w przeciągu czterech dni. Jutro ogłoszę to reszcie uczniów. Trzeba będzie dyrektorowi pomagać bo będzie się poruszał na wózku inwalidzkim. Prosze byście nie okazywali mu litości bo marnie skończycie. Na dzisiaj to tyle. Jesteście wolni. Hermiono, poczekaj jeszcze chwilę, do ciebie mam jeszcze jedną prośbę.
Dziewczyna oddała Teda Ronowi i wróciła na swoje poprzednie miejsce,
-Chciałam tylko powiedzieć, że pomoc Severusowi nie będzie łatwa i musze cię prosić o  jeszcze jedną rzecz. Dyrektor jest w opłakanym stanie i nie może wykonywac większości podstawowych czynności. O ile nie pozwoli wam się karmić o tyle z myciem czy przebieraniem nie ma szans, że sobie poradzi. Wiem, że może to być dla ciebie trudne w końcu to twój nauczyciel i dyrektor. Widziałam jak pomagałaś pani Pomfrey i ciężkorannym w tych czynnościach po bitwie więc sądzę, że powinnaś sobie dać z tym radę  ale decyzja należy do ciebie.
Hermionę zamurowało. Miała myć i ubierac mężczyzną do tego nauczyciela i dyrektora. Nie, że wcześniej tego nie robiła. Po bitwie nie zwracała na to uwagi, po prostu każdy potrzebował pomocy więc jej udzielała. Teraz, gdy emocje dawno zdąrzyły opaść nie wydawało się to równie oczywiste. Owszem zdarzało jej się kąpać Teda gdy Remus był bardzo zmęczony, przebierać go gdy zwymiotował czy po prostu się wybrudził czy zmieniać mu pieluchę ale bądź co bądź Ted był niemowlakiem a Severus 18 lat od niej starszym mężczyzną. po chwili jednak odpowiedziała.
-Dobrze pani profesor. Nie będzie problemu.

*sanguis- łac. krew, na potrzeby opowiadania zaklęcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 6

Severus   Siedział w swoich kwaterach razem z młodym Potterem. W przeciągu tych kilku tygodni zdążył zauważyć, że pomimo uderzającego p...