środa, 21 czerwca 2017

Rozdział 6

Severus
  Siedział w swoich kwaterach razem z młodym Potterem. W przeciągu tych kilku tygodni zdążył zauważyć, że pomimo uderzającego podobieństwa zewnętrznego do Jamesa, był podobny do Lili pod innymi względami. Był bystry, chociaż zarówno on jak i Ron nie dorównywali pod tym względem pannie Granger ale obaj byli zaskakująco pojętni, chociaż nie liczył u nich na więcej niż powyżej oczekiwanej na OWTMach.
  Właśnie postanowił podpytać Harrego o jego przyjaciółkę. Chwilę wcześniej skończyli grać w szachy ( Harry był raczej słabym przeciwnikiem ale gra dawała im trochę rozrywki i młodszy czarodziej zajął​ się ranami profesora. Po chwili zmęczony usiadł i zauważył, że Mistrz Eliksirów przygląda mu się z miną jakby chciał mu zadać jakieś pytanie ale nie mógł go z siebie wydusić.
- Wszystko w porządku panie dyrektorze?
- Cóż, od dwóch i pół miesiąca poruszam się na wózku, od siedmiu miesięcy niemalże każdego dnia grozi mi wykrwawienie ale mimo wszystko tak, raczej ze mną wszystko w porządku. Mam do ciebie pytanie, a nawet dwa.
-Słucham sorze.
-Po pierwsze : jak wiesz jest już prawie połowa grudnia a wy mi jeszcze nie powiedzieliście co robicie w święta. Nie widzę problemu żebyście wyjechali by chwile odpocząć przed OWTMami, które w końcu macie za trochę ponad miesiąc, muszę jednak w razie czego znaleźć na ten czas zastępstwo.
- Ron i ja na pewno chcielibyśmy wyjechać do Nory. Hermiona już jakiś czas temu mówiła, że nie ma dokąd wracać a odrzuciła zaproszenie pani Weasley tłumacząc się zbliżającymi się OWTMami, poza tym Remus też zostaje w szkole z powodu pełni i potrzebny będzie ktoś do zajęcia się Tedem.
-Dobrze, to wiele ułatwia.A jakie masz ostatnio kontakty z panną Granger.
- No... jesteśmy przyjaciółmi. W prawdzie od bitwy dużo rzadziej rozmawiamy ale ona ostatnio często gdzieś znika i nawet Remus nie ma pojęcia gdzie się podziewa. Z Ronem początkowo myśleliśmy, że idzie do Teda albo do Ginny ale nie. Próbowaliśmy to z niej wyciągnąć ale nie chciała nic powiedzieć. Ginny jest załamana bo wcześniej wszystko sobie mówiły, często plotkowały a teraz praktycznie nie ma z nią kontaktu.
- Czyli nie jesteś w stanie mi powiedzieć co się z nią dzieje?
-Zależy o co dokładnie dyrektor pyta. Hermiona straciła rodziców. W prawdzie nie zostali zamordowani przez śmierciożerców ale nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Stara się jakoś funkcjonować ale nie za bardzo jej to idzie. Już nawet Lupin szybciej pozbierał się po śmierci Dory ale z drugiej strony on ma o co walczyć. Hermiona straciła cel i sens. Podczas posiłków stara się coś żuć ale przeważnie jej jedzenie kończy się na bezsensownym smyraniu widelcem po talerzu. Wszyscy chcemy jej pomóc ale ona nam na to nie pozwala. Trudno się z nią funkcjonuje poza tymi momentami, gdy wraca od pana wściekła na cały świat. A swoją drogą: co jej pan robi, że przychodzi do pokoju i od wejścia chce wszystkich pozabijać?
- Jak to co? Przecież jestem przerośniętym dupkiem z lochów. To wystarczy by doprowadzić każdą osobę płci przeciwnej do nerwicy - oboje się zaśmiali. Mistrz Eliksirów nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie w ten sposób rozmawiał z synem Lili. Pomijając fakt, że był młodszy od niego o dziewiętnaście lat i był jego uczniem, w końcu był to syn Jamesa.
  Po tej krótkiej wymianie zdań obaj zajęli się sobą. Dyrektor zajął​ się sprawami szkolnymi a Potter i zaczął​ pisać esej na OPCM.
Hermiona
  Przyglądała się znad książki Nietoperzowi. Czuła się ogólnie źle. Nie miała siły na nic ale z uporem maniaka przeglądała opasłe tomiszcza w poszukiwaniu ingrediencji, która mogłaby zneutralizować działanie jadu. Nie miała już siły zajmować się profesorem. tak naprawdę nie miała już siły na nic. Nie chciała się przyznać przed samą sobą, że potrzebuje pomocy. Przecież była najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw. . Zmęczona odłożyła książkę na stolik i położyła się na kanapie.
-Nie przypominam sobie żebym otwierał tutaj hotel. Granger. Jeśli chcesz leżeć  to idź się położyć do siebie a gdy będziesz potrzebna to cię zawołam.
- A ja nie przypominam sobie, żebym była pańską służącą, która przychodzi na zawołanie jaśnie pana. Nie kojarzę też, żeby kiedykolwiek ktoś wspominał, że nie wolno mi leżeć na tej kanapie poza tym nie widzę potrzeby tłumaczenia się z pozycji w jakiej mi się najwygodniej myśli.
- Czyli rozumiem, że mogę chodzić nago bo tak  mi się najwygodniej myśli?
- Nie widzę problemu. I tak muszę pana oglądać nago podczas kąpieli, dla mnie nic nowego. To pan miałby problem gdyby przyszedł w tym czasie jakiś nauczyciel.
-Od kiedy ty się taka pyskata zrobiłaś?
-Od kiedy przestało mi na czymkolwiek zależeć. Poza tym uczę się od najlepszych.- warknęła. Wiedziała, że był zmieszany tymi słowami. Nie potrafił pocieszać i nie rozumiał innej osoby więc mogła śmiało rzucać tym co jej na sercu leżało przez co Snape zamykał jadaczkę na godzinę.
  Wpatrywała się w sufit od dłuższej chwili ale dopiero teraz zauważyła "mądrości" byłych dyrektorów. Najbardziej w oczy rzuciła jej się sentencja poprzedniego dyrektora oraz starsza, wypłowiała, która możliwe, że została wyryta na suficie za czasów pierwszych dyrektorów Hogwartu. Pierwsza brzmiała "Kto w Hogwarcie potrzebuje pomocy zawsze ją otrzyma", starsza natomiast " Na ciężkie problemy najlepsze są najprostsze rozwiązania.", Niby banalne ale dziewczyna musiała wstać, przejść się i pomyśleć. Krążyła po gabinecie i rozważała. Musieli mieć jeden ze składników, które odrzucili już na początku z powodu braku ich dostępności. Nie wiedziała jak ale musieli któryś zdobyć.
- Potrzebujemy krwi jednorożca lub łzy feniksa. Nasze próby nie mają najmniejszego sensu.
- Brawo Granger. Jak mi znajdziesz którąś z tych substancji to mi powiedz. - powiedział nie ukrywając rozbawienia.
- Ale nic innego ci nie pomoże, to nie ma sensu.
-Skoro jesteś taka mądra to proszę, idź do Zakazanego Lasu i zrań jednorożca. Los przeklętego musi być fascynujący. A tak na serio nie zrobisz tego i nikomu na to nie pozwolę. Nikt nie zasługuje na taki los. Jest on dużo gorszy od śmierci. A co do łez feniksa: jedynym feniksem, który byłby skłonny nam pomóc jest Fawkens. Wiadomo, że pojawiają się przy osobach wiernych im obecnym właścicielom. Właściciel Fawkensa tak się składa, że nie żyje i nie wiemy kogo obrał jako następnego i czy w ogóle to zrobił. Stworzenia te potrafią wybrać nowego właściciela nawet 60 lat po śmierci poprzedniego zwłaszcza gdy były do niego mocno przywiązane. Wniosek? Nie możemy skorzystać ani z jednej ani z drugiej substancji.
- Ale nie mamy innego wyjścia.
- To co zamierzasz zrobić? Wyruszyć na poszukiwanie feniksa kiedy ten ptak może być wszędzie? Jesteś taka odważna czy taka głupia? Wyglądasz jak chodzący trup. Dziwi mnie, że Poppy nie umieściła cię jeszcze w skrzydle szpitalnym ale podejrzewam, że po prostu jej unikasz jak zresztą wszystkich. Otrząśnij się bo jeszcze trochę i nie będzie czego z ciebie zbierać. Warto pamiętać, że duma to nie wszystko a pomiędzy odwagą, brawurą i głupotą jest cieniutka granica. Ludzie odważni są inteligentni, brawurowi nie myślą o konsekwencjach a głupi porywają się na walkę z wiatrakami.
- Jesteś dupkiem.
-A ja myślałem, że twoim dyrektorem. Pomijam fakt, że zwracasz się do mnie nieodpowiednio ale zdążyłem się już przyzwyczaić, że zrezygnowałaś z wizerunku grzecznej czarownicy.
  Miała go dość. Pobiegła do drzwi by jak najszybciej stąd wyjść nie było jej jednak dane opuszczenie tego pomieszczenia. Zakręciło jej się w głowie a potem nastała ciemność
***************************************************************************
Hej, przepraszam za obsuwy w czasie ale nie za bardzo wiedziałam jak przez ten rozdział przebrnąć. Pomysł na wydarzenia miałam a jak je umieścić było jedną wielką niewiadomą. Hermiona tracąca przytomność to już taki standardzik ale mam nadzieję, że mnie nie znielubicie. Nie jestem zadowolona aczkolwiek wersja ostateczna jest dużo lepsza od pierwotnej. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Zachęcam do głosowania i komentowania. Następny rozdział powinien się pojawić do soboty najpóźniej.  Do następnego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 6

Severus   Siedział w swoich kwaterach razem z młodym Potterem. W przeciągu tych kilku tygodni zdążył zauważyć, że pomimo uderzającego p...