wtorek, 20 czerwca 2017

Rozdział 1



Hermiona
  Obudziłam się wcześnie. Głowa mi pękała. Spojrzałam na zegarek. "-Świetnie" -pomyślałam. Była godzina 5:07 co dawało mi pewność, że przespałam nie więcej niż 2 godziny. Spojrzałam przez okno na powoli budzące się ze snu Sydney.
  Wróciłam tu. Cel: odnaleźć rodziców. Status: misja zakończona powodzeniem. Uwagi: obydwoje nie żyją od pół roku. Przyczyna zgonu: błonnica.
  Powstrzymałam łzy, które napłynęły mi do oczu. Oni nie żyją. Umarli nie wiedząc, że mają córkę. Umarli nie pamiętając kim byli.
  W końcu przestałam powstrzymywać łzy i pozwalam im skapywać swobodnie mocząc przez to cała poduszkę. Z jednej strony powinnam się cieszyć, że zginęli przez chorobę a nie przez tortury zadane przez śmierciożerców ale jak można się w ogóle cieszyć że straciło się rodziców?
  Ponownie spojrzałam na zegarek. Momentalnie otrząsnęłam się i wytarłam łzy. Za trzy godziny miałam wstawić się w Australijskim Ministerstwie Magii skąd miałam wrócić do Londynu, do domu Harrego na Grimmauld Place 12 a chciałam jeszcze raz odwiedzić groby swoich rodziców. Miałam pewność, że spokój potrzebny do opłakiwania rodziny z dala od wścibskich oczy znajdę dopiero w ukrytym domu odziedziczonym przez Harrego po jego zmarłym ojcu chrzestnym Syriuszu Blacku.
Harry
  Hermiona wróciła dwa tygodnie temu. Powiedziała nam o swoich rodzicach. Daliśmy jej czas na żałobę. W ciągu ostatnich dwóch lat każdy kogoś stracił. Każdy kogoś opłakiwał. Taka kolej rzeczy.
  W moim domu przy Grimmauld Place gościłem obecnie Rona, Hermionę, Remusa i Teda. Mój były nauczyciel OPCMu jeszcze nie do końca potrafił poradzić sobie ze śmiercią Nimfadory Tonks Lupin, swojej żony i matki swojego dziecka. Pomagałem mu w powrocie do funkcjonowania i opiece nad Tedem. Opieka nad trzymiesięcznym dzieckiem wcale nie była taka prosta. Całe szczęście, że była z nami Hermiona, której opieka nad dzieckiem pomagała przetrwać żałobę.
  Chwilę wcześniej przyleciały cztery sowy z listami że szkoły. Pustym wzrokiem wpatrywałem się w podpis pod moim listem. Wiedziałem, że będziemy musieli dokończyć edukację, zaskoczeniem było dla mnie że OWTemy odbędą się wcześniej i na przygotowania mamy tylko jeden semestr w związku z tym będziemy mieli zajęcia indywidualne z przedmiotów głównych ale zdębiałem gdy pod listem przeczytałem "wicedyrektor Minerwa McGonagall". Wicedyrektor? Kto w takim razie będzie dyrektorem? Slughorn? Z przemyśleń wyrwał mnie płacz Teda. Wstałem by zająć się chrześniakiem.
Remus
  Obudził mnie płacz Teda. Podniosłem się z łóżka ale zobaczyłem, że Harry już wziął mojego syna. Syna wilkołaka. Dziecko, które nigdy nie zazna szczęśliwego życia z powodu przypadłości ojca. Dziecko, które nigdy nie pozna swojej matki...
Łzy napłynęły mi do oczu. Zdusiłem szloch, zwlokłem się z łóżka i poszedłem do kuchni z nadzieją na kubek mocnej kawy.
- Stworek! - zawołałem skrzata.
-Dzień dobry, sir. Czego sobie pan życzy?-  uśmiechnąłem się pod nosem. Odkąd wróciliśmy do tego domu skrzat zawsze chętnie wykonywał polecenia i dom lśnił jak nigdy wcześniej. Nie miałem pojęcia co było przyczyną zmiany zachowania u skrzata ale podejrzewał, że ma to związek z "zaślubinami" skrzata że skrzatką Mróżką, której profesor McGonagall pozwoliła opuścić Hogwart i przystąpić do służby w domu Harrego.
- Dzień dobry, Stworku. Mógłbyś mi zrobić podwójne espresso? Padam z nóg a jak na złość nie mogę spać.
- Jak sobie pan życzy.- pstryknął palcami i już go nie było.
  Czekając na skrzata,  przerzucałem pocztę, która leżała na kuchennym stole. Ku mojemu zdumieniu znalazłem list do mnie. Otworzyłem go.
"Szanowny Remusie Lupinie,
   Zwracam się do Ciebie z propozycją pracy. Jak wiesz zabrakło nam nauczyciela OPCMu​. Wiem, że nadawałabyś się na to stanowisko, zwłaszcza że już wcześniej pracowałeś jako nauczyciel tego przedmiotu. Proszę Cię o to byś przemyślał ta ofertę i gdy już podejmiesz decyzję odwiedź mnie w moim starym gabinecie. 
Wicedyrektor
Minerwa McGonagall
PS I
Nie martw się o Teda. Może mieszkać z Tobą i w trakcie lekcji ( oraz pełni) będzie miał zapewnioną najlepszą opiekę
PS II
Będziesz miał stały dostęp do wywaru tojadowego. "
  Chwilę analizowałem wszystkie za i przeciw popijając kawę, która w międzyczasie przyniósł mi skrzat. Musiałem się zgodzić. Dla Hogwartu. Dla Tonks. Dla mojego synka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział 6

Severus   Siedział w swoich kwaterach razem z młodym Potterem. W przeciągu tych kilku tygodni zdążył zauważyć, że pomimo uderzającego p...